Te dekadenckie, podwójnie truskawkowe naleśniki skradły nasze serca. Najlepsze w nich jest to, że można je z powodzeniem przygotować w środku zimy, nie tracąc NIC na smaku, wszak to nie sezon na truskawki. Chcecie dowiedzieć się jak?
Jeśli zaglądacie nieraz na mojego bloga to możliwe, że zorientowaliście się, że nasza rodzina lubi naleśniki oraz wszelkie ich pochodne, wariacje na temat itp. Hej, hej dwa wpisy z rzędu o naleśnikach? Nuda na blogu? Oooo na pewno nie! Nasza miłość do naleśników sprawia, że naleśnikowe przepisy jakimi się z wami dzielimy są wyjątkowe! To te z kategorii: „przypnij, wydrukuj, wypróbuj jak najszybciej”. Zapomniałam jeszcze o „podziel się z innymi”. Kto nie lubi naleśników? Znacie kogoś takiego?
Dobrze. Zatem na czym polega nagia podwójnie truskawkowych naleśników? Po pierwsze jeśli masz usmażony stosik cienkich naleśników, przez niektórych nazywanych crêpes to już połowa sukcesu. Reszta w zasadzie sama się tobi i mówiąc to wcale nie przesadzam.
Mamy zimę. Skąd zimą wziąc energetyzujący smak truskawek? Skąd wytrzasnąć ten niepowtarzalny wibrujący aromat, zapach? No to posłuchajcie. Skoro podwójnie truskawkowe naleśniki to podwójnie.
Pierwszy podwójny truskawkowy składnik naleśników to samo robiąca się konfitura truskawkowa. Otwieramy paczkę mrożonych truskawek i w rondelku bez dodatkowej wody, podgrzewany na wolnym ogniu. W miarę jak woda będzie parować a konfitura zagęszczać, można podsypać nieco ksylitolem. Ja ksylitolu nie dodawałam na tym etapie.
Drugi podwójny truskawkowy składnik to:
Dzięki temu powyżej otrzymujemy takie cudo poniżej:
Wściekle truskawkowy twarożek do naleśników. Dlaczego loifilizowane truskawki? Z conajmniej dwóch powodów: suszone truskawki są skarbnicą nieprawdopodobnego zapachu i smaku truskawek. Gdy otwiera się słoik lub paczkę liofilizowanych truskawek, zapach bucha tak intensywny, że ma się ochotę zjeść truskawki jak chipsy, wsypując wszystko na raz do paszczy. Druga sprawa też baaaaardzo istotna to to, że nabiał kwaśnieje pod wpływem kwasów owocowych. Mówiąc jeszcze większym skrótem nabiał i owoce się nie lubią na dłuższą metę. W smoothie i koktajlach tego nie zauważamy bo zazwyczaj wypijamy je zaraz po przyrządzeniu. Natomiast gdyby taki koktajl postał 2 godziny, to zacząłby się po pierwsze rozwarstwiać i woda z owoców zaczęłaby się oddzielać od reszty napoju a poza tym koktajl zacząłby kwaśnieć. Twarożek do smarowania naleśników będzie tak samo wspaniale wyglądał i smakował również drugiego dnia, dzięki zastosowaniu liofilizowanych owoców.
Podsumowując: jak by nie patrzeć – wygraliśmy przegrać nie mogliśmy! ?
- 10-12 naleśników usmażonych wg przepisu na francuskie cienkie crêpes z tego bloga
- 500 g twarogu półtłustego
- 3-4 czubate łyżki jogurtu greckiego
- 2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
- 2 łyżki ksylitolu
- ok. 60 g liofilizowanych truskawek
- 500 g suszonych truskawek
- szczypta cynamonu
- 1 łyżeczka startej skórki pomarańczowej
- sok wyciśnięty z pomarańczy
- Liofilizowane truskawki umieszczamy w robocie kuchennym i rozdrabniamy na pył. Dodajemy twaróg, jogurt, ekstrakt, 1 łyżkę ksylitolu jeżeli się zdecydujemy i rozdrabniamy razem aż do całkowitego połączenia składników.
- Mrożone truskawki wrzucamy do pustego rondelka i zagotowujemy na wolnym ogniu. Dodajemy cynamin, skórkę pomarańczową, ew. ksylitol i redukujemy płyn aż powstanie lekko gęstawa konfitura.
- Naleśniki smarujemy truskawkowym twarożkie i podsmażamy na patelni z sokiem pomarańczowym.
- Przed podaniem dekorujemy konfiturą truskawkową.